- tak, ale nie poznałem cie na początku.
Podeszłam do niego i go przytuliłam, po czym na niego spojrzałam, dopiero teraz skapnęłam się, jak on się zmienił, włosy miał całe czarne, stał się wyższy ode mnie o głowę, wyraz twarzy mu się trochę zmienił, no nie no, wypiękniał.!
Youngjae:
Podeszłam do niego i go przytuliłam, po czym na niego spojrzałam, dopiero teraz skapnęłam się, jak on się zmienił, włosy miał całe czarne, stał się wyższy ode mnie o głowę, wyraz twarzy mu się trochę zmienił, no nie no, wypiękniał.!
Youngjae:
Nagle się odezwałam, było tylko to przemyśleć.
- ale ty wypiękniałeś.!- chłopak lekko się zaczerwienił, ale po chwili, chyba uratowała, go zapowiedź wejścia na scenę, lekko się zaśmiałam, po czym odeszłam od, dobrego przyjaciela, po czym podeszłam do Natalii i poszłyśmy do prowadzącego, musiałam z nim pogadać.
- przeprasza, mogłybyśmy zaśpiewać jeszcze jedną piosenkę.?
- oczywiście.!
- no to super.! - i odeszłam, zaraz odezwała się Natalia, jak już odeszłyśmy.
- ja chyba nie mogę.
- ale, czego.?
- wystąpić
- ale, dlaczego, coś się stało, źle się czujesz.?- zasypałam ją pytaniami.
- nie, to znaczy tak, to znaczy...- posmutniała.
- no mów, nic się nie stanie jeżeli mi powiesz, prawda.?
- zaśpiewaj sama...
- ale, dlaczego, nie chcesz ze mną śpiewać, nie lubisz mnie.? coś się stało.?
- zaśpiewaj sama.! pa.!
Zabrała swoją małą torebkę i wyszła, po prostu wyszła, zaczęłam do niej pisać, jednak na nic, wyłączyła telefon, to możne powinnam za nią pójść.? Nie, ona nie chciała mnie chyba widzieć, ale czemu.? co ja zrobiłam.? eh, muszę to zgłosić prowadzącemu...poszłam i poinformowałam, go o tym, on trochę posmutniał, jednak gdy byłam obok sceny miałam okazję posłuchać, muzyki, śpiewali właśnie "" Nie słyszałam tej piosenki, jednak bardzo mi się spodobała, potem zeszli ze sceny, jednak gdy chciałam, już powiedzieć jaką mają puszczać muzykę, zaczepił mnie, Arek.?! Co oni tu zebranie przyjacielskie robią, czy co.?! Podeszłam do niego i spytałam się.
- co ty tu ulicha robisz.?!
- Kas po mnie zadzwonił.
- od kiedy to wy się znacie właściwie.?
- hmm, chyba od wtedy gdy cięłaś się na moich oczach..-lekko się zaśmiał, bo szturchnęłam go łokciem, dziwne, jakoś tak, czułam się obserwowana.
- no dobra, ale po co on do ciebie dzwonił.?
- kazał mi przyjechać.
- ale, ja się pytam, "po co.?"
- a bo ja wiem, nie wiesz przypadkiem gdzie on jest.?
- nie wiedziałam go od jakiś piętnastu minut.!
- a to czerwona małpa.!
- ej.!!!
- no sorry, moja ślicznotka nie jest małpą.- pogładził mnie po głowie, zrobiłam się czerwona.
- nie dotykaj, mnie.!- chłopak się tylko zaśmiał.
- no już nie denerwuj się.- zabrał rękę i kontynuował.- śpiewasz.?
- teraz.
- to chodź.
Złapał mnie za rękę, i zaprowadził do DJ'a, a ja nie wiedziałam o co mu chodzi, jednak, po chwili wziął mikrofon, jeden dla siebie i jeden dla mnie, gdy przechodziliśmy, wszystkie oczy były skierowane na mnie, Arek wszedł ze mną na scenę, i powiedział że mam improwizować, a on zaśpiewa w pewnym momencie, zgodziłam, się, jednak po chwili, chłopak dodał, że ma być to od serca, lekko się zmieszałam, usłyszałam muzykę.
Tamten dzień rozdzielił nas na zawsze
Tamten dzień oszukal moją wyobraźnię
Jeden ruch, rozdzielił nas na wieki
Jeden gest, był niepotrzebny nie zaprzeczysz
Dziś przeklinam każdą z chwil w których wywołałam łzy,
Żałuję moich słów które zadały Ci ból,
Nieważne jest już nic gdy nie mogę z Tobą być,
Nieważny cały świat gdy bez Ciebie życ tu mam,
Bez Ciebie nie mam gdzie podążać w moim śnie,
Bez Ciebie jest mi źle, wszystko staje się tłem
Podążać z Tobą chcę, jednak ciągle boję się
Wykonać pierwszy ruch by odzyskać Cię znów...
Tamten dzień rozdzielił nas na zawsze
Tamten dzień oszukal moją wyobraźnię
Jeden ruch, rozdzielił nas na wieki
Jeden gest, był niepotrzebny nie zaprzeczysz
Zazwyczaj, nie pamiętam tych chwil przykrych, złych dni,
My skryci znów sobie w głowie problem tracę oddech,
Nie powiesz, że znasz nasz nie jeden moment, promień w słowie,
Pamięć wrogiem, strach pod nogi kładzie kłodę,
Bo nie wiem już jak mam sam się pozbyć wspomnień,
Myśl o Tobie sprawia, że wciąż idę w tą stronę,
Gdzie czekałaś, co dzień i co wdech czuję Twój zapach,
Na barkach jak Cie niosłem, Ty się śmiałaś,
Wtedy tam nie było dla nas świata,
Wtedy tylko liczyło się to piękno, które nas już nie otacza,
Wtedy, myśl o Tobie sprawia że wciąż idę w tą stronę,
Gdzie czekałaś co dzień i co wdech czuję Twój zapach,
Na barkach jak Cie niosłem Ty się śmiałaś,
Wtedy tam nie było dla nas świata,
Wtedy tylko liczyło się to piękno, które nas już nie otacza
Wtedy żeby nie to, była byś nadal
Tamten dzień rozdzielił nas na zawsze
Tamten dzień oszukal moją wyobraźnię
Jeden ruch, rozdzielił nas na wieki
Jeden gest, był niepotrzebny nie zaprzeczysz
Wiem że nadejdzie ten dzień w którym spełni się mój sen
W którym będzie znowu tak jakby narodził się świat
Na nowo będę kraść Twych oczu jasny blask
Na nowo będę Ci upiększać każdą z chwil...
Dlaczego zaśpiewałam, że za nim tęsknie.? No wiecie, powiedział "tylko śpiewaj od serca" no i to zrobiłam, nie moja wina, że dałam się ponieść emocjom, był tuż obok mnie.! Głupi móżdżek.! Zeszłam ze sceny, po czym podeszłam, do mojej torebki, po drodze oddając mikrofon, Arek szedł za mną, próbując mnie dogonić, ja jednak, gdy zatrzymałam się przy torebce, niestety, dogonił mnie, jezu, teraz tłumaczenie, od razu powiedziałam. Znowu to uczucie obserwowania.
- nawet nie pytaj.
- ale...
- nie...
- no ale...
- nie....
- ślicznotka
- dupek
- Lecz se nogi,bo na głowę za późno
- Bułki z prądem jadłeś?
- Nie mów tyle,bo ci się zęby spocą- Daj mi swoje zdjęcie, bo krowa nie chce zdechnąć
- Zrobili cię na próbę i zapomnieli wyłączyć
- Jesteś taki poważny, zamyślony, pewnie z więzienia wyszedłeś?- O głupoto, bądź pozdrowiona
- Jak na ciebie patrze to od razu chce wysłać SMS-a "pomagam"
- ej, dobra, już skończ.
- a co zatkało.?- wzięłam pozycję obronną, pochylając się do niego.
- nie, nie mam zamiaru, obrażać mojej dziewczyny.
- ale..
- tak, nie jesteśmy razem, dla ciebie.
- a ty dalej z tym samym.?
- jak widać, i słychać.
- arght.!- odwróciłam się, czemu nadal czuje się obserwowana.?
- nie idziesz popatrzeć.?
- niby na co.? na ciebie.? aż oczy bolą.- przyłożyłam rękę do oczu.
- a ty sprawiasz o ból głowy.- zakręcił śmiesznie głową, odwróciłam się. Nadal czuje się obserwowana, ale gdzie.?
- co ty ode mnie oczekujesz.?- zbliżyłam się do niego, patrzyłam się mu w oczy.
- no, chyba na to...
O co mu chodzi.? lekko zerknął za mnie, potem wrócił, złapał mnie w talii, przybliżył do siebie, i pocałował.? Ale o co mu chodzi.? Nie mogłam się wyrwać, nie chciałam, oddałam pocałunek, położyłam ręce na jego karku, i wplątałam je w jego włosy, on zaś błądził rękami po moich plecach, jednak...
Czym jest miłość.?
Czym jest pocałunek.?
To proste pytania,
a jednak odpowiedzi poszukujemy przez całą wieczność,
od nie pamiętnych czasów.
Pisał o tym nie jeden mistyk, miłość to chwilowe szaleństwo,
wybucha jak wulkan, a potem ustaje.
Poeci też się nad tym zastanawiali, gdy ucichną słowa,
Czym że jest pocałunek.?
Różaną kropką nad literą "i" w słowie "miłość".
I wielcy pisarze, kto nie objawia miłości, nie kocha.
Nigdy pogodnie prawdziwej miłości strumieni nie płyną,
miłość to upiór, miłość to diabeł, jeden jest tylko anioł, zła miłość.
Trudno stwierdzić, czy te odpowiedzi są, właściwe, czy nie, i czy właściwa odpowiedź w ogóle istnieje, wiem tylko to co sama czuję, nie myślę o tym, słowami poety, pisarza, czy piosenkarza.
Jest jednak pewien cytat, od którego nie mogę się uwolnić.
" Miłość i rozsądek, są zagorzałymi wrogami"
Tak daleko nam do prawdy choć wyciąga do nas dłoń
Nie musimy za nią płacić a i tak gardzimy nią
A może by tak każdy przestał się jej w końcu wstydzić
Podniósł wzrok do góry, stanął twarzą w twarz
Uwierz mi zobaczysz mądrość, której jeszcze dziś nie widzisz
Że to Bóg jest miłością Twą
Mój Bóg jest miłością, kocha mnie
Prowadzi mądrością swą
On i tylko On
Mój Bóg jest miłością mą
Co musiało by się zdarzyć by zrozumiał każdy z Was
/Bóg jest miłością mą/
Że to czego wciąż szukamy jest od dawna w samych nas
/Bóg jest miłością mą/
Może wystarczy po prostu cię obudzić
Podnieść z ziemi wtedy sam odnajdziesz sens
Bo to najważniejsze, w tym największa mądrość
Twój Bóg jest miłością Twą
Mój Bóg jest miłością, kocha mnie
Prowadzi mądrością swą
On i tylko On
Mój Bóg jest miłością mą
Mój Bóg jest wspaniały, rządzi nam
Miłością, mądrością, bym mógł
Z nim być, w nim trwać
Wspaniały jest ten mój Bóg
Mój Bóg jest miłością, kocha mnie
Nie straszna mi żadna z burz
Poprowadź mnie
Mój Panie TOTUS TUUS
Mój Bóg jest miłością, kocha mnie
Prowadzi mądrością swą
On i tylko On
Mój Bóg jest miłością mą
Mój Bóg jest miłością mą
Mój Bóg jest miłością mą
" Miłość i rozsądek, są zagorzałymi wrogami"
Po chwili, poczułam, jak by to powiedzieć ulgę.? rozkosz.? Nie wiem, nie wiem jak to nazwać, byłam cała w skowronkach, chyba, na prawdę go pokochałam, po latach rozłąki, w końcu się odnaleźliśmy.? Czy potrzebowaliśmy czasu, aby zrozumieć, co to jest miłość.? Najwyraźniej, tak, ale co będzie dalej.? Jak zakończy się moja historia.? Czy zaznam tego odpoczynku w grobie.? Dlaczego on jest takim draniem.? Po chwili zastanowienia się, odepchnęłam lekko Arka, z zasmuceniem na twarzy, po czym biegłam do domu. Dlaczego.? Ponieważ jeżeli udałoby mi się popełnić samobójstwo, sprawiłabym mu ogromny ból, jednak, chciałam być przy nim. Gdy byłam już przy wyjściu, poczułam na nadgarstku czyjąś rękę, odwróciłam się, był to Arek, patrzyłam na niego, on się tylko uśmiechną, nie wiem jak, ale zrobiło mi się lepiej, przypomniała mi się piosenka, która zaśpiewaliśmy jako pierwszą, popatrzyłam chwilę, na niego, po czym, przytuliłam się do niego, a dzięki czemu.? dzięki, jego pięknemu i ciepłemu uśmiechowi, gdy byłam blisko jego ciała, on mnie objął i położył swoją głowę na mojej, było mi tak ciepło, tak milusio, tak wygodnie, tak przyjemnie, i odezwałam się, coś mnie podkusiło.
- zaśpiewajmy tą piosenkę.
- ale którą.?
- ta pierwszą.
- nie ma sprawy, ja z przyjemnością.!
Poszliśmy ponownie do DJ'a, właśnie kończyli swoją ostatnią piosenkę, ale ten czas mija, poprosiliśmy o mikrofony, i poszliśmy na scenę, gdy była już pusta, ludzie mieli się już chyba zbierać, ale gdy nas zobaczyli zostali na miejscach, zaczęliśmy śpiewać.
Nie musimy za nią płacić a i tak gardzimy nią
A może by tak każdy przestał się jej w końcu wstydzić
Podniósł wzrok do góry, stanął twarzą w twarz
Uwierz mi zobaczysz mądrość, której jeszcze dziś nie widzisz
Że to Bóg jest miłością Twą
Mój Bóg jest miłością, kocha mnie
Prowadzi mądrością swą
On i tylko On
Mój Bóg jest miłością mą
Co musiało by się zdarzyć by zrozumiał każdy z Was
/Bóg jest miłością mą/
Że to czego wciąż szukamy jest od dawna w samych nas
/Bóg jest miłością mą/
Może wystarczy po prostu cię obudzić
Podnieść z ziemi wtedy sam odnajdziesz sens
Bo to najważniejsze, w tym największa mądrość
Twój Bóg jest miłością Twą
Mój Bóg jest miłością, kocha mnie
Prowadzi mądrością swą
On i tylko On
Mój Bóg jest miłością mą
Mój Bóg jest wspaniały, rządzi nam
Miłością, mądrością, bym mógł
Z nim być, w nim trwać
Wspaniały jest ten mój Bóg
Mój Bóg jest miłością, kocha mnie
Nie straszna mi żadna z burz
Poprowadź mnie
Mój Panie TOTUS TUUS
Mój Bóg jest miłością, kocha mnie
Prowadzi mądrością swą
On i tylko On
Mój Bóg jest miłością mą
Mój Bóg jest miłością mą
Mój Bóg jest miłością mą
Następnie zeszliśmy ze sceny, zobaczyłam, że cała grupa B.A.P. zbiera się do samochodu, chciałam jeszcze pogadać z nimi, no szczególnie z Youngjae, no ale najwyraźniej, nie zdążyłam, dziwne że nie chciał się ze mną pożegnać, w końcu możemy się widzieć raz na parę lat, no nic, po piszę z nim później. Byłam już w domu, no w sierocińcu, poszłam do swojego pokoju, Arek mnie tylko odprowadził, bo do niego rodzice dzwonili, że ma wracać, no nic. Byłam w swoim małym królestwie, położyłam się spać, gdy tylko zasnęłam coś mi się śniło, i to na wieczność. Nie było to o mnie, chyba o mojej poprzedniczce.
W pewnym niewielkim miasteczku stał dawno opuszczony już cmentarz. Ludzie go nie odwiedzali, ponieważ twierdzili, że jest nawiedzony. Do miasteczka sprowadziła się rodzina z dwójką dzieci. Oni również usłyszeli o nawiedzonym cmentarzu od swoich sąsiadów, ale dorośli jak to dorośli jedynie się z tego śmiali. Dzieci ogromnie przejęły się tą historią. Było jeszcze gorzej, gdy okazało się, że ich dom leży niecałe 100m od cmentarza, a z tylnego okna domu widać ten nawiedzony cmentarz. Rodzice nie wierzyli w tę historię o duchach pojawiających się na cmentarzu, ale dzieci owszem. Pewnego wieczoru rodzice dzieci postanowili wyjść na romantyczna kolację do restauracji za miastem. Dzieci zostały, więc same w domu. Koło 12.00 w nocy Mej i jej brat Jan usłyszeli śpiew kobiety. Wyjrzeli przez okno a na jednym z nagrobków siedziała kobieta w białej szacie i śpiewała. Niespodziewanie odwróciła się do dzieci i szeroko się uśmiechnęła. Rozpłynęła się w powietrzu. Mej wrzasnęła z przerażenia i czym prędzej chciała biec do swojego pokoju. Gdy wchodziła na schody zobaczyła na nich siedzącą postać. Była to ta sama kobieta, którą widziała z bratem przez okno. Wstała ona i podeszła do przerażonej dziewczynki. Położyła jej rękę na głowie po czym szybkim ruchem skręciła jej kark. Gdy chłopak poszedł szukać swojej siostry znalazł jej ciało na łóżku na ścianie pisało ludzką krwią "Niech rodzice lepiej uwierzą"
Niestety nie obudziłam się, po tym wszystkim, miałam kolejny sen, równie przerażający, ale nie o mnie.
Pewnego razu Sandra pojechała z rodzicami w góry. Jednego dnia została sama w hotelu, ponieważ bolała ją głowa. Pospała 4 godziny. Śniła mu się piękna łąka na której było pełno zwierząt... bawiły się z nią. Jednak nagle ze snu wyrwał ją okropny zapach. Coś strasznie śmierdziało jakąś padliną. Wyszła, by to sprawdzić. Zapach dobiegał z pokoju obok. Pomyślała, że może to lokator tamtego pokoju coś gotował na śniadanie i niedokładnie zmył naczynia... Zapukała raz. NIC. Zapukała drugi. NIC. Zapukała trzeci. NIC!!!. Chciała zapukać czwarty raz ale drzwi same się otworzyły, a w nich stał pół żywy mężczyzna z podrapaną twarzą. Sandra szybko wbiegła do jego pokoju żeby zadzwonić do rodziców. Podbiegła do telefonu, wykręcił numer ale nagle usłyszała jakieś piski z szafy. Bała się otworzyć, ale podeszła żeby rozpoznać po głosie zwierze, nagle drzwi same się trochę otworzyły. Sandra nie chciała wiedzieć co tam jest więc je zamknęła. Lecz znowu się otworzyły ale tym razem z trzaskiem że aż odskoczyła na bok. W szafie siedział mały, biały królik. Po chwili usłyszał jakieś ryknięcie a kiedy się odwróciła zauważyła tylko jakieś pazury i poczuł straszny ból w nodze okazało się że w ułamku sekundy już jej nie miała. Umarła. Rodzice Sandry od razu gdy usłyszeli dziwny ryk w słuchawce postanowili wrócić. Ale gdy jechali mieli wypadek. Umarli. Niektórzy przechodnie mówili że wpadli w poślizg. Lecz jedna staruszka ciągle się sprzeczała i mówiła że na drodze widziała białego królika...
Znowu, znowu straszny sen.! Ale o kim on, jest.? Kim są te wszystkie osoby, które giną.? Zaczęłam się zastanawiać, dziwne że jestem świadoma, jednak, nie zdążyłam, znowu sen...
Jane była zwykłą 15letnią dziewczyną... mieszkała w dużym jednorodzinnym domie otoczonym gęstym lasem. Pewnego wieczoru jej rodzice wyjechali na całonocną zabawe.
Jane się tym nie przejęła - w końcu miała już swoje lata i umiała zająć się sobą. Jak zawsze usiadła przy komputerze i grała w rózne gry. Gdy dochodziła jednak 23, ktoś zapukał do drzwi. Dziewczyna myślała że to rodzice coś zapomnieli i pospiesznie otworzyła drzwi.
Ku jej wielkiemu zdziwieniu nikogo tam nie było, tylko na wycieraczce leżał pogięty świstek papieru.
"IDŹ NA GÓRĘ" - przeczytała Jane....
Dziewczyna troche się przestraszyła, ale fakt że o tej godzinie mogą sobie robić żarty dzieci sąsiadów trochę ją uspokoił.
Pół godziny potem ktoś znów zapukał do drzwi.
Pod drzwiami znów leżała zmiętolona karteczka.
"POŻAŁUJESZ... MASZ OSTATNIĄ SZANSĘ" - głosiła.
Jane rozpłakała się i zapaliła światło. Nic nie wskazywało na to że dzieje sie coś złego - schody były całe i zdrowe, panowała cisza i spokój.
Po raz drugi Jane zignorowała list.
O 24 ktoś wszedł do domu, Jane wpadła w panikę. Zobaczyła zakapturzoną postać sunącą w stronę schodów.
Pod drzwiami leżała karteczka, poplamiona krwią.
"JESTEŚ PEWNA ŻE RODZICE WYSZLI?"
Jane zrozumiała coś natychmiast i pobiegła na górę. na żyrandolu wisiały ciała rodziców rozcięte na brzuchu. Na podłodze napisane krwią było "JEDNA DUSZA WIĘCEJ". Jane odwróciła się gwałtownie i ujrzała okropną twarz diabła, który trzymał w żylastej dłoni klatkę ociekającą krwią... leżały w niej dwa serca... nikt więcej nie widział Jane żywej. Rano gazety głosiły tłustym drukiem:
"znaleziono na strychu ciała 3 osób. dziwnym faktem jest to, ze zwłoki były pozbawione serc"....
I takie sny, miałam już całą wieczność, były straszne, i nigdy się nie kończyły, czy to jest piekło.? Czy ja właśnie...hahaha.
W końcu, jestem w piekle.
Ech, szkoda, że to tak krótko trwało.:((.
OdpowiedzUsuńKurwaaaa znowu japoniaaa! Why? Nie czytam ^^
OdpowiedzUsuń