niedziela, 28 grudnia 2014

R. 6

Ewangelina


- ależ oczywiście, że nie, co ty sobie myślisz...?!
- to ja już nic nie rozumiem.!-ponownie położył się na łóżku dziewczyny.
- nie ma na świecie wampirów.! nie mów mi że wierzysz w takie brednie.!
- nie wierzę, ale to wyglądało jak kły, poczułem krew, a ty jesteś bardzo agresywna, więc.
- ale ty jesteś głupi.!
- to wytłumacz się, bo za niedługo wychodzimy.- Tomek, się odezwał.
- a gdzie.?
- tłumacz się nie zmieniaj tematu.!
- no dobra ale powiem wam tylko to co ja wiem, bo nie jestem pewna.
- proszę, mamy jeszcze dwadzieścia minut.
- też przy okazji jeżeli chcecie to wszystko wiedzieć, to musiałabym wam opowiedzieć trochę o moim życiu.-nie mam zamiaru wyżalać się komuś, na dodatek chłopakom.!
- a będą morderstwa.?!-odezwał się do tych czasowy, milczący, Kamil. Na jego twarzy malował uśmiech, ale po tym jak zrozumiał co powiedział, dodał-wybaczcie myślałem nad tym filmem gdzie dziś idziemy.-zwrócił się do Tomka.
- ooo, a na co.?
- na jakiś horror, może pójdziesz z nami.?
- z przyjemnością, ale muszę jeszcze iść na zakupy.-mam światełko w głowie.
- to fantastycznie.
- ekhem...-chrząknął Tomek. Muszę się jakoś z tego wywinąć.
- a teraz gdzie macie iść, jest to ważne.?
- no można tak powiedzieć.- (tomek)
- a mogłabym pójść z wami.? będzie mi się tu nudziło, wiecie o co mi chodzi. Chciałabym się jeszcze rozejrzeć po mieście.
- a tak właściwie to skąd jesteś.?
- Urodziłam się w Japonii, potem się przeprowadzałam i mieszkałam w Hiszpanii, Francji i na końcu w Anglii. Brat szukał dobrej pracy.-gdy tylko o nim wspomniałam, no nie no znowu ten ból głowy i ten dzień, znowu przechodzi mi przez głowę, ponownie złapałam się za nią i usiadłam na podłodze, chłopcy do mnie podeszli, Kamil wziął mnie na ręce i położył na łóżku, wyłam z bólu, musiałam się wyżyć.-wynocha stąd.! wynoście się z tego pokoju.!- głowa bolała po każdym słówku, chłopcy chyba nie mieli zamiaru mnie zostawiać, byłam im za to wdzięczna, ale to niebezpieczne.-powiedziałam wynocha.!!!-krzyknęłam ile miałam tylko sił w płucach. Nie posłuchali mnie, no nic potem się wytłumaczę. Wybiłam okna, chłopcy chcieli mnie zabrać jednak tylko krzyknęłam "wynocha..!!!" tym razem posłuchali, ponieważ rzuciłam w nich krzesłem. Gdy tylko opuścili mój pokój, wszystko wróciło do normy, okna były znowu w zawiasach a krzesło na swoim miejscu, ja leżałam na łóżku i się uspokajałam. Po pięciu minutach zasnęłam, i znów ten sen jednak coś się zmieniło, dziewczynka, która krzyczała "nie uciekniesz przed przeznaczeniem" teraz krzyczała "przeznaczenie się wypełnia" nic nie rozumiałam, ale dawało mi to sporo do myślenia, potem się obudziłam, dziwne przysnęłam tylko na pięć minut. Zeszłam na dół, chłopcy siedzieli na kanapach, gdy tylko mnie zauważyli podbiegli do mnie.
- co cię się stało, i co z twoim pokojem, co to miało być.?!-wypytywali.
- ej, było posłuchać za pierwszym razem.! i po prostu wyjść.! teraz muszę się wam tłumaczyć, lecz nie dam rady. Ała.-syknęłam złapałam się za twarz-zaczekajcie tu idę po okulary bo te soczewki mnie oślepią.!-po dwóch minutach znajdowałam się znowu przy nich.
- pokaż w końcu oczy.!-namawiał Kamil.
- nie.!
- ej a jest jakiś iny sposób abyśmy mogli wiedzieć co ci się dzieje.? w końcu jakoś powiedziałaś to pani Monice.!-(tomek)
- nic jej nie mówiłam.-powiedziałam obojętnie.
- to skąd ona to wszystko wie.?
- no bo...
- no powiedz to cię zabierzemy, na miasto i tam gdzie idziemy.!-Kamil gaduła.
- nic jej nie mówiłam, a ona nie może nic mówić. No bo widzicie, jestem tak jak by przeklęta-usiadłam na sofie. Oni po bokach.
- słuchamy.-obaj mówili.
- moje oczy.
- że co.?!
- moje oczy, jak ktoś spojrzy w moje oczy, nie będzie mógł przy mnie skłamać, ani mnie zranić. Będzie musiał być mi posłuszny.
- a pani Monika.?
- w szpitalu, nie miałam soczewek ani okularów.!
- a twoi dawni przyjaciele, widzieli je.?

- tylko część, ta którą znałam z dzieciństwa, nie mogli przy mnie skłamać, pewnego dnia, poszłam do kolegi, oczywiście nie widział on moich oczu, okazało się że mój kolega, Kastiel, ma brata Dawida, a ja go już znałam, właśnie z dzieciństwa, zachowywał się jak by był we mnie zakochany, nie ukrywał tego, w końcu Kastiel nie wytrzymał i się go spytał, czy jest we mnie zabujany. Nie mógł skłamać więc odpowiedział tak, potem spytał się czy widzieli oni moje oczy, Kastiel razem ze swoim kolegą odpowiedzieli że nie, a Dawid, wtedy podniósł mi grzywkę, a oni zobaczyli moje oczy. Nie mogli się odezwać, a Dawid się śmiał, -teraz sama się zaśmiałam- potem do ich domu przyjechał mój starszy brat, jechaliśmy do domu, wtedy to się stało.
- ale co.?-kontynuował Kamil.
- wypadek, jako jedyna przeżyłam, trafiłam tu. Jednak i tak nic nie zrozumiecie. 
- rozumiemy, ale czemu mieszkałaś tylko z bratem, a gdzie twoi rodzice.?-(tomek)
- -popatrzyłam na niego, potem na zegarek- chodźmy już.
- a-ale,m no weź powiedz.!-Kamil się dręczył.
- no dobra chodźmy.
Wyszliśmy z domu, chłopcy mnie trochę oprowadzili po okolicy, potem weszliśmy do jakiegoś budynku, najwyraźniej poszliśmy na karaoke, weszliśmy do jakiegoś pokoju, znajdowało się tam sporo chłopaków, rządnej dziewczyny.?! okej. Usiadłam obok jakiegoś chłopaka i Tomka, z tego co się dowiedziałam, miał on na imię, Bartek, zaczęliśmy rozmawiać ja siedziałam cicho i tylko śmiałam się z nich w myślach, aż któryś nie zaproponował.
- to kto śpiewa pierwszy.? może nowa.?-spojrzał na mnie. o nie, nie dam się tak łatwo zmanipulować.!
- może ty.? chyba że się boisz.?- do tej pory się nie odzywałam, jedynie chłopaki mnie przedstawiali, nawet fajne były ich miny kiedy usłyszeli mój głos, a były ona zmieszane z szokiem, podrywem, radością. Takie mieli wyrazy twarzy.
- nie ty zaśpiewaj pierwsza.
- a kto powiedział ze ja chcę.?
- przyszłaś tu, to już coś.
- wiesz że to oni mnie tu przyprowadzili.-wskazałam kciukiem na chłopaków-nawet nic nie mówili.
- no to im się chyba udało.
- tak, udało, ale jak wrócimy do domu, to będą mieli oni przechlapane, jeżeli coś mi się stanie.-złowrogo na nich popatrzyłam, a Kamil schował się za plecami tomka, a on sam się ode mnie odsuną.
- to jak śpiewasz czy jesteś ciota.
- i kto to mówi. Dobra bo widzę że tak się boisz że sam nie zaśpiewasz. Wstałam i podeszłam do mikrofonu, całkiem sporo tu tych chłopaków, wybrali taki pokój gdzie było bardzo dużo miejsca i wyglądało to trochę jak mini klub. Zaczęłam śpiewać, wybrałam swoją własną piosenkę, którą napisałam, tak jak zrobiłam podkład muzyczny, nigdy nie rozstanę się z moim pendrive'm, piosenka była pt:, Honey - Sabotaz  , chłopakom spodobała się piosenka, nie fałszowałam, śpiewałam gładko i fantastycznie. 
Kolejny raz słyszę strzał w mojej głowie
Jak długo ciągnąć to mam, życie na linii ognia
Wygrana to twój cel
Choć wojna toczy się codziennie, od nowa, od nowa, od nowa
Od jutra będą znów nowe dni, lepsze dni
Wierzę w to z całych sił.

Sabotaż to twoja broń, chcesz zniszczyć mnie
Więc teraz doskonale wiem, w którą stronę chcę biec
Sabotaż - teraz cofnij się, nie boję się
Sabotaż to twoja broń więc patrz -nie poddam się

Czym prędzej zmyć muszę to z całej siebie
Nadal nie słyszysz mnie jak niemo krzyczę do Ciebie
Wygrana to twój cel
Choć wojna toczy się codziennie, od nowa, od nowa, od nowa
Od jutra będą znów nowe dni, lepsze dni
Wierzę w to z całych sił

Sabotaż to twoja broń, chcesz zniszczyć mnie
Teraz doskonale wiem, w którą stronę chcę biec
Sabotaż - teraz cofnij się, nie boję się
Sabotaż to twoja broń więc patrz - nie poddam się

Nigdy więcej nie żyj za mnie
Nigdy nie patrz już tak na mnie
Nigdy więcej nie chcę się bać
Teraz wszystko mogę przetrwać

Sabotaż to twoja broń, chcesz zniszczyć mnie
(Więc) teraz doskonale wiem, w którą stronę chcę biec
Sabotaż - teraz cofnij się, nie boję się
Sabotaż to twoja broń więc patrz - nie poddam się

Nigdy więcej nie żyj za mnie
Nigdy nie patrz już tak na mnie
Nigdy więcej nie chcę się bać
Teraz wszystko mogę przetrwać

Nigdy więcej nie żyj za mnie
Nigdy nie patrz już tak na mnie
Nigdy więcej nie chcę się bać
Teraz wszystko mogę przetrwać

Potem na scenę wszedł ten chłopak z którym się kłóciłam, zaśpiewał nieznaną mi piosenkę, przedstawił ją jako South Blunt System - Była chłodna bardzo mi się spodobała, można powiedzieć ze opisywała moje życie, tak jak by, coś mi się wydaje że nie bez powodu wybrał tą piosenkę. 
1.
Miała duże ambicje, lecz w domu ciągłe echo w garach
Choć jak domem to nazwać - cztery kąty w czterech ścianach
Brat promotor osiedlowych akcji zaopatrza getto
Najpierw strzał, później dziesięć lat w celi, lekką ręką
Matka dawno nie żyje, jej światło płonie gdzieś na niebie
Ojciec alkoholik podtrzymywał życie pod sklepem
Ciągle ubliżał córce, ten stary durny frajer
Co dzień szantażował, kazał klękać i łapać za faję
Świat jest tak sprawiedliwy, że dostaniesz w plecy kulkę
To nieludzkie ziom jak ojciec może szmacić własną córkę
I gdzie jest całe prawo? Miała dość życia pod kluczem
Planowała to od dawna, nie mogła od tego uciec
Przyczaiła się pewnego razu cała roztrzęsiona
Ktoś wszedł, zamknęła oczy, coś trzymała w dłoniach
To jedna sekunda, trafiła z końca do końca
Ręce czerwone z żalu... Zabiła ojca

(To nie tak miało być,To nie tak miało być.)

Ref. x2
Była chłodna a jej ręce poczerwieniały z żalu
Ona wciąż tu jest, choć już nie zrealizuje planów
Tu krwawa rzeka wspomnień spływająca po jej dłoniach
To nie tak miało być, taka nie miała być jej dola

2.
Mógłby przenosić góry, ale nie miał nic na starcie
Przez dziurę w kieszeni bywał często na wokandzie
Minęło dziesięć lat, w końcu ujrzał światło dzienne
Jego biznes padł, obwiniał ją o ojca rentę
Przygarnął go ziomek, dlaczego zawiał mu wiatr w plecy?
Kiedy jego siostra w celi wciąż ogrzewa się przy świecy
On ciągle coś kminił i kminił, nie spał po nocach
Jego myśli zaczynały chodzić po najgorszych drogach
Pod sufitem równo nie miał, ranił czerpiąc przyjemności
Ona ciągle płakała, nigdy nie miała ani grama miłości
Była chłodna, może też znasz to uczucie
Kiedy za dobre intencje i za pomoc dostajesz kopa w dupę
Wyszła pewnym krokiem, była szczęśliwa
Powiew wiatru wymazał parę wspomnień, on wyszedł zza winkla
Została tylko krew, wołał o pomstę
Ten pieprzony materialista zabił siostrę

Ref. x4
Była chłodna a jej ręce poczerwieniały z żalu,
Ona wciąż tu jest, choć już nie zrealizuje planów,
To krwawa rzeka wspomnień spływająca po jej dłoniach,
To nie tak miało być, taka nie miała być jej dola.

Po jego "koncercie" podszedł do mnie i się zapytał.
- i jak opadła szczęka.?
- mi nie, ale z tego co widziałam to po moim "koncercie", to tobie opadła.-fajnie się z nim nawet gada.
- i kto to mówi. Ej nie jest ci tu za ciemno w tych okularach.?-podszedł do mnie i chciał je zdjąć.
- nie, widzę dobrze, nie, nie ściągnę ich.
Chłopak złapał mnie za rękę i wyprowadził z pokoju, potem staną przed drzwiami, zagradzając mi tym samym drogę powrotu.
- słuchaj, gdy na ciebie patrzyłem, widziałem jak byś moje słowa z piosenki odbierała na serio.-powiedział zaplatając ręce na brzuchu.
- bo tak było-oparłam się o ścianę i zsunęłam po niej.- czułam się jak byś śpiewał o mnie, oczywiście nie w całości, ale wiesz...-usiadł obok mnie.
- no może trochę mi opowiesz.?
- nie, próbowałam powiedzieć chłopakom, lecz nie dałam rady.
- a ktoś to wie.?
- tylko pani Monika.
- a jest coś innego aby móc cię zrozumieć.
- spojrzeć w oczy.-krótko i wyraźnie.
- to pokaż. Nic nie wygadam, więc możesz na mnie polegać.
- i tak nie mógłbyś przy mnie skłamać, skrzywdzić, lub przy kimś nie możesz nic opowiedzieć.
- a mogę zaryzykować.?-zbliżył się do mnie.
- jeżeli tak ci na tym zależy to chyba, jak chcesz.
Chłopak złapał mnie w tali i posadził na swoich kolanach, odwróciłam w jego stronę głowę, on tylko łobuzersko się uśmiechnął, zbliżył moją twarz do jego, pocałował mnie, i to tak namiętnie, oczywiście oddawałam pocałunki, byłam łatwa, ale i tak sobie jakoś radziłam, chłopak podczas pocałunków, ściągnął mi okulary, lekko wzdrygnęłam, jednak zanim otworzyłam oczy chłopak powiedział słowa.- a tak ogólnie Lukas jestem.-chłopak ponownie mnie pocałował, ale po minucie, miałam dosyć i tak z nim nie będę więc, no wiecie. Odsunęłam go od siebie i popatrzyłam na niego otwartymi oczami, ups....

Lukas

Pocałowałem ją, to było piękne, poczułem chyba motyle w brzuchu, może coś z tego będzie.? W czasie naszych pocałunków, dziewczyna położyła ręce na moim karku i wplątała je w moje krótkie włosy. Ja natomiast, położyłem ręce na jej plecach i błądziłem nimi, w końcu pomyślałem jak się tu znaleźliśmy, ściągnąłem jej okulary, dziewczyna oderwała się ode mnie i zamknęła oczy, potem przypomniałem sobie że ona nie zna mojego imienia, no cóż i tak się odezwałem.- a tak ogólnie Lukas jestem-ponownie ją pocałowałem, chciałem ich takich więcej. W końcu dziewczyna odepchnęła mnie od siebie, z trudem, a potem popatrzyła złowieszczym wzrokiem. Jej oczy były nieziemskie, miała ona żółtą tęczówkę, od połowy w górę miała granatowe, biło od nich pięknym blaskiem, jednak, gdy tak patrzyłem w jej piękne oczy, poczułem jak by ktoś we mnie strzelił strzałą, zobaczyłem przed sobą małą dziewczynkę którą przytula chłopczyk, znajdowali się w białym pokoju, w jakiejś sypialni, jednak po chwili spojrzałem że dziewczynka płacze, miała ona czerwone włosy, ręce ubrudzone krwią jak i jej sukienka, obok łóżka ktoś wyskoczył z okna a pod nim znajdowały się dwa ciała, kobiety i mężczyzny, były całe we krwi, nagle poczułem ból głowy, dziewczynka zaczęła krzyczeć, i powiedziała, " zniszczę to wszystko.!" po czym okna zaczęły się wybijać, a krzesła i stoły przewracać, chłopczyk który przed chwilą ją przytulił popatrzył na nią i coś jej powiedział. Dziewczynka o krwisto czerwonych włosach, w białej sukieneczce ubrudzonej krwią uspokoiła się, przytuliła ponownie chłopczyka. Dalej już się urywało, znów zobaczyłem Ewangeline która siedziała na podłodze po drugiej stronie, popatrzyłem na nią, płakała, cicho szlochała, wstałem i podszedłem do niej podając rękę. Ona tylko na mnie popatrzyła z przerażeniem, skuliła się w sobie i twarz schowała w rękach.
- myślałam że mnie znienawidzisz za to.
- ale za co miałbym cię znienawidzić.?
- ponieważ, nie będziesz mógł teraz obok mnie kłamać i...
- no i co z tego.?
- boje się.
- no ale czego tu się bać.?
- tego że to się powtórzy.-posmutniała jeszcze bardziej ale się uspokoiła, nie pokazała chłopakowi oczu od tamtego momentu.
- a co takiego.?
- będziesz tylko to mówił.? eh...boje się że powtórzy się dzień, ten który widziałeś kiedy spojrzałeś mi w oczy.
- ouu...too....tak właściwie to kto to był.?
- ten chłopczyk który mnie przytulał to był mój brat, a ci martwi na podłodze, moi rodzice.
- a ten który wyskakiwał przez okno.?
- widziałeś jego twarz.?!-dziewczyna ocknęła się podniosła głowę i usiadła między moim brzuchem a pasem, ręce oparła na moim torsie. Otworzyła szeroko oczy i patrzyła na mnie z zadowoleniem a jednocześnie z przerażeniem.
- no więc-chciałem skłamać, że nie, przeklęta jej klątwa, nie mogłem powiedzieć kłamstwa, nawet się nie odzywałem.
- powiedz.!
- tak widziałem ale tylko na ułamek sekundy i nie pamiętam.!-matko święta.! od razu odpowiedziałem, ale czemu.?!
- a niech to!- zeszła ze mnie i oparła głowę o moje ramię.-chciałabym wiedzieć kto to był.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz