czwartek, 22 stycznia 2015

R. 11

Każdy z nas ma przeszłość, historię złożoną z chwil i miejsc, miasto, dom, pokoje, przeszłość to również ludzie, rodzina, przyjaciele i przeciwnicy. Przeszłość decyduje kim jesteśmy, dlatego nikt nie powinien być pozbawiony własnej przeszłości.


Obudziłam się w swoim pokoju, zaczęłam się rozglądać, jak się tu znalazłam, zeszłam z mojego łóżka, nadal jestem w ubraniach z pogrzebu, no tak zemdlałam. Tylko z jakiego powodu.? Podeszłam do mojej szafy i poszłam się umyć, po wykonaniu czynności ubrałam swoje wcześniej przygotowane ubrania, czyli, czarną lekko prześwitującą koszulę, czerwone jeansy, kolczyki w krzyże, które po chwili zastanowienia obróciłam do góry nogami, bransoletkę w krzyże i różne ozdoby. Wyszłam z mojego pokoju ruszając w stronę kuchni,  usłyszałam z niej głosy, mówiące coś o mnie, podeszłam bliżej, poznałam te głosy, był tam Kastiel, Lukas, Tomek, Kamil, Lysander, Ola i Natalia, która nie wiem co tu robi. Weszłam cichutko na palcach, bliżej ściany, chciałam podsłuchać o czym mówią, usłyszałam, tylko że dziewczyny wypytują ich co się stało, tylko tyle.? Po chwili  cofnęłam się kilka kroków do tyłu, wzięłam telefon, schowałam go do tylnej kieszeni spodni i teraz normalnie, podeszłam do drzwi wyjściowych, założyłam buty wyszłam, trzaskając drzwiami, pobiegłam do lasu, szłam jakąś ścieżką, lecz po chwili, zorientowałam się, że ścieżka się skończyła, nie wiedziałam gdzie szłam, rozmyślałam o moim śnie, wydawał się taki realny, ale co on miał znaczyć.? Kobieta identyczna jak ja, lecz o czarnych włosach, brat o czerwonych włosach jak Kastiel, no i oczywiście te samo imię. piekło. imię Imfa.? Śmierć.? te wszystkie pytania wchodziły mi do głowy, lecz potem się zaczęłam zastanawiać jedynie nad jednym pytaniem, czy to było wspomnienie.? czy moja wyobraźnia.? Moje rozmyślenia przerwał przyjemny podmuch wiatru, podniosłam głowę, przetarłam lekko oczy, tak aby nie rozmazać makijażu, gdy ponownie je otworzyłam nic się nie zmieniło, widziałam piękne jezioro, dookoła niego były różne kwiaty, pięknie pachniały, miały również przepiękne kolory. Poszłam bliżej wody, przeglądnęłam się w odbiciu, zobaczyłam siebie, poleciała mi jedna łza, pewnie przez mój wygląd, to nie byłam ja, ja byłam inna, miła, przyjazna, a teraz jestem zamknięta w sobie i taka nie swoja. Moja jedna samotna łza, spadła do wody, gdy spojrzałam ponownie na swoje odbicie, po rozmazaniu wody, mnie tam nie było, a może jednak.? Widziałam tą dziewczynkę ze snu, była identyczna jak ja, lecz taka maleńka, chciałam dotknąć wody, sprawdzić czy mam omamy, wolałam oszaleć, być wariatką, nie wiem psychopatką, niż mieć taką przeszłość, gdy dotknęłam palcem wody, ponownie się rozmazało, dziewczynka zniknęła i pojawiłam się w odbiciu ja, jednak nie sama, zobaczyłam za mną, Kastiela.? Odwróciłam się przecież nikogo nie było, czyż by moje marzenie się spełniło.? Oszalałam.? Spojrzałam ponownie w wodę, zobaczyłam tam tą kobietę, jako ja, odskoczyłam od wody, upadłam na ziemię, zrobiłam kilka kroków do tyłu, po czym czołgałam się w tamtą stronę. Z jeziora zaczęła wychodzić ta kobieta, która w moim śnie była moją "mamą", cały czas się czołgałam, uderzyłam plecami o pień, który był najwyraźniej przewrócony, oglądnęłam się za siebie, za nim znajdowały się krzaki, gdy ponownie obróciłam się w stronę jeziora, przed moją twarzą, pojawiła się jej twarz, zamknęłam oczy i zasłoniłam się rękami, podkuliłam nogi, schowałam w nich głowę, po czym zaczęłam płakać, chciałam po prostu oszaleć, niż widzieć to naprawdę. Po paru sekundach, poczułam na moim ramieniu, czyjąś rękę, wzdrygnęłam się, spojrzałam w tamtą stronę, moimi zapłakanymi oczami, ujrzałam, Kastiela. Odetchnęłam z ulgą, że to nie ta kobieta, ponownie opuściłam głowę i zaczęłam czyścić moją twarz od łez, na szczęście pomalowałam tylko górną część oka, tak to bym teraz wyglądała jak trup. Kastiel usiadł obok mnie, zdziwiłam się, przecież my nawet nie rozmawiamy, ale muszę mu podziękować, za tamto.
- dziękuję.
- za co.?
- za to w kościele. chociaż gdybyś mnie nie zatrzymał to nic by się nie wydarzyło.
- przepraszam i proszę. wiesz ty albo jesteś przeklęta albo z własnej woli przekręciłaś te kolczyki.?
- z własnej woli.
- czemu.? wiesz mi możesz powiedzieć wszystko, nie wygadam.-w tym momencie, przypomniał mi się skrawek mojego snu, gdy wypowiadał te same słowa.
- miałam taki sen, nie wiem czy to było wspomnienie, czy może moja wyobraźnia. 
- opowiedz. Jak nie zasnę to powiem czy to prawda czy po prostu oszalałaś.
- bardzo śmieszne...-chłopak ułożył się wygodnie.
- no dobra opowiadaj już.
- byłam małą dziewczynką.......-wszystko mu opowiedziałam, ze szczegółami, o dziwo cały czas mnie słuchał, a gdy zaczęłam mówić o tym piekle, to wyglądał jak by już gdzieś to słyszał.-no i po naszej gonitwie w pokoju, położyłam się na łóżku i szybko zasnęłam, po czym obudziłam się u mnie w pokoju. 
- a czemu płakałaś.?
- gdy podeszłam do tego jeziora się przejrzeć.....-ponownie mu wszystko powiedziałam.- to tyle, potem zjawiłeś się ty.
- a więc już wiesz....
- jak to "już wiem".?- nie mów człowieku, że to prawda...!
- to było twoje wspomnienie, gdy miałaś sześć lat.
- mam ci uwierzyć od tak.?-pstryknęłam palcami, on się zaśmiał a mi zrzedła mina.
- sam bym nie uwierzył.
- to jakim niby cudem jesteś tu.? a nie tam.?-wskazałam palcem na ziemię, mając na myśli "piekło"- jakim cudem ja jestem tutaj, a nie tam.?!
- po roku, mieszkania tam, byłaś u siebie w pokoju, po czym ruszyłaś do matki....

Nudziło mi się strasznie, czas mijał strasznie wolno, a ja nie miałam się jak pobawić. Kastiel poszedł na trening, a ja się tu nudzę i myślę o nudzeniu się. Zaśmiałam się na tą myśl, po czym wyszłam z pokoju, ostatnio mama, nie chciała mnie widzieć nie wiem dlaczego, Kastiel mówił, że po prostu jest chora i musi wypoczywać. Teraz szłam do jej pokoju spytać jak się ona czuję, otworzyłam drzwi, siedziała na swoim fotelu, przy ognisku, cała się trzęsła, podbiegłam do niej, złapałam za rękę i popatrzyłam w oczy. nasze wzroki się skrzyżowały, po czym mama powiedziała abym się wynosiła, przestraszyłam się i zaczęłam do niej podchodzić, ona się oddalała, usłyszałam otwierające się drzwi, nie patrzyłam na nie, tylko na mamę, zaczęłam jej patrzeć głęboko w oczy, myśląc aby cierpiała, za to że mnie odrzuca, po cym zaczęła krzyczeć i upadła na ziemię, płakała, krzyczała wrzeszczała, podbiegł do mnie, Kastiel i złapał za ramiona, chciał mnie odciągnąć lecz, ja dotknęłam jego klatki piersiowej, po czym odbił się od mojej ręki i strasznie dyszał, trzymając dotknięte miejsce. Podeszłam do mojej mamy, krzyczała wypowiadając słowa.
- nie podchodź.! nie chcę cię widzieć.! zostaw mnie w spokoju.!-ona mnie nie chcę.? zaczęłam płakać i odpowiedziałam, ze spokojem w głosie jak z jakiegoś horroru.
- nie podejdę, nie zobaczysz mnie, zostawię cię, jednak będzie jeden warunek.-wzięła się na odwagę i przemówiła klęcząc i trzymając się za głowę. płakała.
- zgoda, byle żebym cie nie widziała, nie słyszała, ani nie wyczuła.!
- jak sobie życzysz.
Uśmiechnęłam się, podniosłam rękę, w jej kierunku, wzdrygnęła się, po czym zaczęła krzyczeć z bólu, jej skóra zaczęła płonąć, uniosła się w górze, miała głowę w zruconą w moją stronę, na chwili przestała cierpieć, aby mogła usłyszeć moje słowa. "Warunkiem jest..." ponownie krzyknęła z bólu a z jej klatki piersiowej zaczęła się lać krew, po czym dodałam "...twoja śmierć" Upuściłam ją w dół, podbiegł do niej Kastiel z przerażeniem, na twarzy, odwrócił się w moją stronę, chciał mnie uderzyć, lecz ja podniosłam rękę, dzięki czemu odbił się od niej, przemówiłam.
- miała rację, z czasem dowiem się czemu mam na imię Imfa.
Uśmiechnęłam się cynicznie, po czym ruszyłam w stronę drzwi, ktoś mnie zauważył, podeszłam do niego, zakręcił w jakiś korytarz, poszłam za nim, otworzył jakieś drzwi, przeszłam przez nie, odwróciłam się, za mną był ogromny głaz, dookoła była łąka, zobaczyłam pewną rodzinę, podeszłam do nich, od tamtego czasu, nie pamiętałam swej przeszłości, a oni wzięli mnie do siebie.

- chciałaś z nią chyba porozmawiać...-przerwałam mu.
- nie mów, teraz pamiętam, tą, złość, smutek, gniew, ale po jej śmierci zmieniło się to, poczułam wtedy ulgę, wolność, jednocześnie po przejściu wrót straciłam pamięć, natrafiłam na rodzinę Grzesia, wzięli mnie do siebie i nadali mi imię, mojego nie pamiętałam. Zaczęłam nowe życie, ale teraz, po co mi one.?
- o czym ty mówisz.?!-przestraszył się i wstał za mną.
- nie mam zamiaru zabijać ludzi, nie jestem do tego stworzona, zostawię sobie dzień, jutro przyjdę tutaj w nocy, potem wszystko samo się potoczy.
- nie, nie możesz.!
- wtedy płakałeś.
- co.?
- kiedy zginęła matka, przeklinałeś mnie na wszystkie strony.
- skąd ty to wiesz.?
- grzech, jest on przekleństwem ludzkości.
- Ewangelina, o czym ty mówisz.?
- Imfa.
- co.? nie, nie będziesz nosić tego imienia.!
- zabronisz mi.?-podeszłam do niego, byłam bardzo blisko.
- ewa, co ty...
- Imfa. Inaczej mnie nie nazywaj, bo skończysz swój żywot.
Po wypowiedzeniu tych słów, Kastiel odwrócił się, usłyszał szelest w krzakach, gdy ponownie na mnie spojrzał mnie już nie było. Pobiegłam do lasu, chciałam poćwiczyć moje umiejętności, panowania nad. ogniem, bólem i grzechem.

Kastiel

Ewangelina zniknęła, zaczęła się strasznie dziwnie zachowywać, po tym wspomnieniu jak zabiła matkę. W krzakach usłyszałem jakieś szelest, odwróciłem się, zobaczyłem, tam Lukasa, gdy ponownie spojrzałem na Ewangelinę, jej już nie było. Lukas do mnie podszedł.
- ile podsłuchiwałeś.?-zapytałem szybko, musiałem wiedzieć na co uważam.
- od momentu kiedy mówiła, ze zginęła matka i przeklinałeś ją na wszystkie strony. Stary o co jej chodziło.?!
- jeśli ci powiem będziesz miał ogromny grzech na sumieniu, a potem będziesz załamany, ale musisz zachować to w sekrecie, no ale kto by ci uwierzył.
- o czym ty do cholery mówisz.?!
- siadaj to będzie długa historia.
Posłusznie usiadł na pniu w niektórych momentach moich opowiadań, się śmiał, ale kiedy powiedziałem mu, że Ewangelina jest moją siostrą, protestował, lecz w końcu zrozumiał, gdy powiedziałem mu że zabiła swoją matkę jej mocą, nie mógł uwierzyć.
- czekaj, że co ona mówiła.?!
- że warunkiem, jest śmierć matki. Z tego co pamiętam szeroko się potem uśmiechnęła, powiedziała, ze teraz zrozumiała, czemu sam diabeł nazwał ją takim imieniem.
- a imię to brzmiało.?
- Imfa.
- he. czyli.?
- inaczej. śmierć.-zrzedła mu mina.
- potem straciła pamięć i przyjęła ją rodzina Grześka.?
- tak, od tamtej pory jej nie widziałem.
- musimy ją znaleźć, za dwie godziny zacznie się ten cały teatr i śpiewamy. Nie wiesz gdzie może być.?
- nie, może być wszędzie.
Po moim zdaniu, popatrzyłem na kumpla, odskoczyłem do tyłu, on się odwrócił i zrobił to co ja, odezwała się.
- możemy iść.
- Ewka, gdzieś ty była.?!
- mówiłam nie nazywaj mnie tym imieniem.!-zobaczyłem w jej oczach ból.
- wybacz I-m-f-a, ale do teraz nazywałem cię ewka, a tamto imię miałaś trzynaście lat temu.
- nie moja sprawa. Lukas idziemy.?
- tak, chodźmy.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz